Autor |
Wiadomość |
Milosnikpsow |
Wysłany: Wto 10:40, 11 Lut 2020 Temat postu: |
|
Czas leczy rani, na całe szczęście. |
|
 |
Dogomarket_pl |
Wysłany: Śro 11:34, 12 Gru 2018 Temat postu: |
|
Z czasem uczucie smutku będzie mniejsze. Możesz też postarać się o wzięcie nowego szczeniaczka psa i go wychować, co też pozwoli na poprawę nastroju. |
|
 |
Duszek10 |
Wysłany: Wto 15:50, 06 Gru 2016 Temat postu: |
|
też tak mam, a moje pieski nie żyją już 5 lat, a drugi 3. Za obiema suniami tęsknię. Mam nowe pieski i też je kocham. Ważne że tamte, których już nie ma miały dobre zycie i kochających właścicieli:) |
|
 |
Imack |
Wysłany: Pon 16:17, 14 Lis 2016 Temat postu: |
|
Wydaje mi się że jest to dobry sposób to znaczy przygarnąć nowego przyjaciela. Wypełni on pustkę dosłownie za straconym przyjacielem przy czym Warto pamiętać o naszym poprzednim przyjacielu. |
|
 |
Marcelka89 |
Wysłany: Wto 15:14, 06 Wrz 2016 Temat postu: |
|
może trzeba wziąć nowego pieska, to za jakiś czas go pokochasz i łatwiej będzie pogodzić się z odejściem poprzedniego pieska. |
|
 |
Adamo95 |
Wysłany: Śro 20:41, 10 Sie 2016 Temat postu: |
|
Odejście ukochanego psa to trudny temat. Dobrym sposobem jest kupno nowego. Wtedy jest szansa że się zapomni o starym. |
|
 |
piesek |
Wysłany: Pon 21:58, 30 Lis 2015 Temat postu: |
|
Rozumiem Cię sama nie mogę zapomnieć jednej smutnej przygody. |
|
 |
gość |
Wysłany: Sob 1:34, 21 Gru 2013 Temat postu: upadku |
|
Nie pogłębiać, tylko pogłaskać.
(kochana autokorekta) |
|
 |
gość |
Wysłany: Sob 1:30, 21 Gru 2013 Temat postu: doraźcie |
|
Moja kochana suczka odeszła ok. rok temu, a ja wciąż nie mogę się z tym pogodzić... Była ze mną odkąd pamiętam. Zawsze była po mojej stronie, a ja po jej. Nigdy nawet na mnie nie warknęła. Pewnego dnia mama przez przypadek się wygadał, że ostatnio nie je, więc zrobiłam awanturę, żeby jak najszybciej coś z tym zrobić i zabrało ja pogotowie dla zwierząt. Nigdy nie zapomnę, jak skomlała, gdy brali ja na nosze. Dlugo nie miałam wieści od mamy co u niej, aż w końcu przypadkiem mi powiedziała, ze ona jest już d dawna martwa... Aza... Do tej pory zalewam się łzami na samo wspomnienie jej imienia.. Dodatkowo mój ból wzmacnia śmierć psa babci. O niej również dowiedziałam się później... Oba psy kochałam z całego serca. Chciała bym je przytulić i pogłębiać ten ostatni raz i szepnąć im, że tak bardzo je kocham. Tęsknię...
Podobno czas leczy rany, ale nie moje. Proszę doradźcie, co ja mam robić?
Wybaczcie, ze napisałam to wszystko, ale komuś muszę się wyżalić. |
|
 |